Kupujemy kwiaty w sieci

Jeśli chcemy wysłać bukiecik do innego miasta lub nawet za granicę, e-kwiaciarnie mogą być strzałem w dziesiątkę. Choć mają swoje mankamenty.

W poczcie kwiatowej EuroFlorist do dziś pamiętają zamówienie na 200 białych róż, które kurier miał dostarczyć punktualnie o godz. 2 w nocy jednej z tancerek w klubie go-go.

- Zastał tancerkę podczas występu. Ale nie stracił głowy, wskoczył na scenę i wręczył kwiaty - wspomina przedstawicielka e-kwiaciarni.

- Pamiętam klienta, który zamawiał jedną różę dziennie, za każdym razem z innym bilecikiem - to już Aneta Kowalska z kwiaciarni PocztaKwiatowa.pl. - Kwiaty wysyłał kobiecie, z którą chciał się umówić na spotkanie. Ta jednak odmawiała - mówi Kowalska. Ale klient postawił w końcu na swoim. W kwiaciarni zostawił co prawda sporą sumkę, bo kwiaty wysyłał przez trzy tygodnie. - Ale w końcu się z nim umówiła. I kto wie, jak się potoczyła ich historia, może są już małżeństwem? - śmieje się Kowalska.

Kto korzysta z usług e-kwiaciarni? Ich właściciele przekonują, że w zasadzie wszyscy: zarówno ci, którzy nie mają czasu wyskoczyć do kwiaciarni i wybrać bukietu na własną rękę, jak i ci, którzy kwiaty chcą wysłać np. znajomej z innego miasta. Albo np. z... Tajwanu (takie zamówienie trafiło się PoczcieKwiatowej.pl). A także firmy, który coraz częściej wysyłają w ten sposób np. goździki wszystkim swoim pracownicom.

Czy jednak kobietom nie przeszkadzają "kwiaty z internetu" wręczane przez kuriera?

- Lubię być zaskakiwana. Już dwa razy dostałam bukiet czerwonych róż: raz na urodziny, raz na rocznicę zaręczyn i miło to wspominam - mówi Sylwia z dużej firmy doradczej.

- Raz na jakiś czas, może - zastanawia się Magda, z jednej z warszawskich firm. - Ale zdecydowanie wolę kwiaty wręczane osobiście.

Kwiaciarnie idą klientowi na rękę - nie ograniczają się do tego, co wyświetlają na stronie: można np. zamówić kwiaty, których nie ma w katalogu. Można też do bukietu dorzucić upominek - wino, maskotkę czy kosmetyki.

Mają jednak swoje mankamenty.

Po pierwsze: do najtańszych nie należą. Dla przykładu: bukiet pięciu róż w sieci Interflora kosztuje 65 zł (wliczona cena dostawy), za taki sam bukiet kupiony w warszawskiej kwiaciarni zapłacimy 30 zł. - W zeszłym roku chciałyśmy wysłać koleżance kwiaty z okazji urodzin synka - wspomina pani Katarzyna, sekretarka w jednej z firm ubezpieczeniowych. - Ale najtańsze bukiety zaczynały się od 100 zł i żaden tak naprawdę nam się nie podobał. Bukiet w końcu wybrałyśmy w pobliskiej kwiaciarni i zamówiłyśmy taksówkę. Kierowca wręczył kwiaty, a my zapłaciłyśmy za kurs tylko o kilka złotych więcej. W sumie wyszło prawie o połowę taniej - dodaje Katarzyna. - Ale do innego miasta taksówki już bym nie zamawiała - śmieje się.

Warto pamiętać, że nie zawsze w cenie jest uwzględniony koszt dostawy. Czasem też kwiaciarnie doliczają inne opłaty (od 20 do 100 proc. wysokości rachunku) - np. za dostarczenie kwiatów po godzinach pracy, w niedzielę czy poza granicami danego miasta, o zagranicy nie wspominając. Warto też wiedzieć, że zamówiony bukiet może się różnić od tego, co widzimy na stronie - choćby z powodu sezonowości niektórych kwiatów. A jeśli koniecznie chcemy, by kwiaty dotarły na określoną godzinę, nie odkładajmy zamówienia na ostatnią chwilę - najlepiej zamówić bukiet z jednodniowym wyprzedzeniem. Choć nie zawsze to pomoże: kwiaciarnie przestrzegają, że w dni, kiedy mają największe obroty (Walentynki, Dzień Kobiet czy Dzień Matki), nie gwarantują dostaw o określonej godzinie. Trudności z dostawą mogą też wystąpić w dniu popularnych imienin: np. Anny, Ewy czy Zbigniewa.

Copyright © Agora SA